przybyła na Żuławy w 1947 roku z miejscowości Czartołomie k. Chojnic

Jak wyjeżdżaliśmy z Chojnic mama mi jedną pierzynę dała i worek kartofli. Jak się urodził drugi syn to nie miałam go czym przykryć, tylko kufajką go przykrywałam. Niemcy mieli pierzynę, oni tak na mnie patrzeli że te dzieci chodziły takie nagie, ta Niemka pytała czy ja nie mam wózka, a ja nie miałam wózka, nie miałam nic. Oni chcieli żebym ja im dała grycy, czyli kaszy, to by mi dali tę pierzynę, ale ja nie miałam. A ta pierzyna jaka ładna była, sam puch. I wtedy taka Maryna z Nowego Stawu się zlitowała, bo widziała że ja te dzieci przykrywam kufajką i dała mi taką starą pierzynę. Była brzydka i ciężka, ale zawsze było czym te dzieci przykryć.

Bardzo dużo pracowałam, mieliśmy wszystko: gęsi, kaczki, kury, krowy, świnie i barany, wszystko musiałam oporządzić. Na początku mieliśmy jedną kozę, ale ona się utopiła w rowie, no to dziadek kupił drugą, potem kupił jałówkę, potem się ocieliła. Ja doiłam krowy i inni brali od nas mleko. Dziadek wstawał o trzeciej te krowy upalować na pole, potem ja szłam je doić, mleko oddawaliśmy do mleczarni i tak jakoś od biedy żyliśmy. Z gęsi zrobiłam sobie pierzyny. Przyszły do mnie kobiety skubać pióra, wieczorem, to i śpiewaliśmy, tak fajno było. Ja miałam koleżanek pełno. One same powiedziały - przyjdziemy do Ciebie skubać, ja im dałam tylko kolację. Skubałyśmy do dwunastej. Ale potem jakie piękne pierzyny miałam, chyba ze trzy. Z początku miałam źle, ale potem się wszystkiego dorobiłam. Bardzo dużo pracowałam, chodziłam odrabiać do gospodarzy, oni szli do nas robić my do nich. Ale mi się tu spodobało pomimo że dużo robiłam, nie chciałabym już do Chojnic, tu był już mój dom.

Stowarzyszenie Miłośników Nowego Dworu Gdańskiego
Klub Nowodworski
ul. Kopernika 17
82-100 Nowy Dwór Gdański
tel. 55 247 57 33
fax 55 247 57 33
e-mail: biuro@klubnowodworski.pl

NIP: 578-11-21-846